Policjanci z Rudy Śląskiej szukają piratów internetowych

Na użytkowników internetu w Rudzie Śląskiej padł blady strach. Policjanci, którzy dostali informację, że w jednej z lokalnych sieci internetowych wykorzystuje się i rozpowszechnia nielegalne oprogramowanie, rozpoczęli kontrole. „Wystarczy, że ktoś jest podłączony do internetu, a już go traktują jak złodzieja” – mówią ludzie.

Łapanka na piratów rozpoczęła się w Rudzie Śląskiej kilka dni temu. Wcześniej policjanci z sekcji do walki z przestępczością gospodarczą miejscowej komendy dostali informację, że przez jedną z lokalnych sieci internetowych rozpowszechnia się nielegalne oprogramowanie komputerowe. Żeby nie szukać po omacku, na początek odwiedzili firmę Elsat, która montowała internet, a teraz go obsługuje.

„Mieli nakaz prokuratora, który zobowiązywał mnie do udostępnienia adresów naszych klientów internetowych. Przekazałem więc listę z nazwiskami, adresami oraz umowami półtora tysiąca osób. Policjanci będą mieli sporo pracy, ale jak podejrzewam, sprawdzą pewnie tych najaktywniejszych oraz najczęściej publikujących w sieci” – mówi Michał Moś, wiceprezes firmy Elsat.

Internauci są przerażeni. „Mam płyty, które przegrała mi koleżanka. Nie wiem, czy je wyrzucać, czy nie. Słyszałam, że jedna kopia nie jest zabroniona, gorzej jak się ma kilka” – denerwuje się studentka z Halemby. Niektórzy mówią, że podczas policyjnej rewizji czują się jak przestępcy.

„Policjanci mają nakazy rewizji z prokuratury i wystarczy, że ktoś jest podłączony do internetu, a już traktują go jak złodzieja. To skandaliczne, bo takie zezwolenie powinno być wydawane, jeśli istnieje pewność, że złamano prawo” – oburza się inny rudzianin.

Komisarz Piotr Palion, rzecznik policji w Rudzie Śląskiej, tłumaczy, że policjanci prowadzą postępowanie w sprawie rozpowszechniania nielegalnego oprogramowania przez jedną z miejscowych sieci internetowych, więc zbierają dowody. „Mamy nakaz prokuratora i działamy zgodnie z przepisami” – mówi Palion. „Na razie nikogo nie zatrzymaliśmy, ale zabezpieczyliśmy kilkadziesiąt komputerów oraz kilkaset płyt CD i dyskietek. Całość jest warta około 200 tys. zł” – dodaje.

Wiadomo, że osoby, u których znaleziono pirackie programy, to m.in. abonenci Elsatu. Wiceprezes Moś: „Ściąganie nielegalnych programów komputerowych czy filmów i muzyki z internetu oraz ich rozpowszechnianie nie jest zgodne z prawem. Co prawda sam bym czuł się dziwnie, gdyby policja zrobiła mi w domu rewizję, ale gdybym nie miał nic do ukrycia, nie denerwowałbym się. Poza tym świadkowie, a tylko tacy na razie występują w tej sprawie, mają obowiązek współpracować z policją.”

Źródło: Gazeta Wyborcza

Zobacz koniecznie: Jak nie zostać piratem komputerowym? czyli cała prawda o nalotach policji – fakty i mity