Znowu A.L.I.C.E.

W sobotę odbył się dziesiąty już finał konkursu o Nagrodę Loebnera, przeznaczoną dla komputera, który zda test Turinga. Nagrody głównej tradycyjnie nie przyznano, a „najbardziej ludzkim” z komputerów okazała się – również tradycyjnie – A.L.I.C.E.

Pół wieku temu matematyk Alan Turing opracował test, na podstawie którego można określić, czy maszyny mogą myśleć. Zasada jest prosta: znajdująca się w odizolowanym pomieszczeniu maszyna otrzymuje serię pytań. Jeśli na podstawie odpowiedzi jej „rozmówca” nie zorientuje się, że po drugiej stronie kabla znajduje się ktoś inny, niż człowiek, test zostaje zaliczony. Choć reguły testu były wielokrotnie kwestionowane, test Turinga wciąż uważany jest za granicę, po przekroczeniu której będziemy mogli już mówić o sztucznej inteligencji. Jak dotąd jednak żaden komputer nie zdał testu.

Aby zachęcić do prac nad budową „myślących maszyn”, w roku 1990 Hugh Loebner, nowojorski filantrop (walczący m.in. o depenalizację prostytucji) ufundował złoty medal i nagrodę 100 tys. dolarów dla twórcy maszyny, która przejdzie sprawdzian przygotowany według zaproponowanych przez Turinga reguł. Podczas organizowanego corocznie konkursu sędziowie „czatują” w sieci komputerowej. Część z nich stanowią ludzie, a część – zgłoszone do konkursu komputery. Jeśli jakiś program oszuka przynajmniej połowę składu sędziowskiego, otrzymuje nagrodę. Przynajmniej w teorii, gdyż jak dotąd nie udało się to nikomu. Przyznawano jedynie nagrody w wysokości 2000 USD i brązowy medal dla „najbardziej ludzkiej” maszyny, czyli takiej, która wprowadziła w błąd największą liczbę sędziów.

W tegorocznym finale, który odbył się 13 października w London Science Museum, udział wzięło 8 komputerów. Podobnie jak w roku ubiegłym zwyciężyła A.L.I.C.E. Richarda Wallace’a, który tak mówi o swoich doświadczeniach związanych z konkursem: Z moich badań wynika, że wszyscy zachowujemy się jak roboty, nie wykorzystujemy pełnego bogactwa języka. Większość ludzi najczęściej nie mówi niczego, czego nie powiedzieliby już wcześniej.

Przy okazji Wallace, podobnie jak inni uczestnicy konkursu, krytykuje sędziów za zbyt agresywne zachowanie – pytania zadawane maszynom często odbiegają od tych, jakich używa się w zwykłej konwersacji. Podchwytliwe pytania mają pomóc w wyłapaniu „sztucznych” rozmówców. Jednak w teście Turinga nie ma założenia, że ludzie biorący udział w badaniu wiedzą, że w grupie znajduje się robot. W wypadku konkursu o nagrodę Loebnera ta wiedza sprawia, że jurorzy zachowują się tendencyjnie.

Rzecz jasna, nawet jeśli któregoś dnia nagroda za skonstruowanie „myślącej maszyny” zostanie przyznana, pojawią się kontrowersje. Trzeba będzie rozstrzygnąć kwestię: czy udawanie myślenia jest tożsame z inteligencją? Czy istnieją różnice pomiędzy pozorowaniem a myśleniem jako takim? Jednak zanim do głosu dojdą specjaliści od etyki, musimy poczekać na bardziej zaawansowany program, niż A.L.I.C.E. Może w przyszłym roku…