Wszystkie posty

hoaxer

Największy polski serwis z linkami torrentów został zablokowany

Serwis TDT.org.pl – największy w Polsce zbiór z linkami torrentów, posiadający 26242 użytkowników, 2527 torrentów i notujący 45000 unikalnych odsłon dziennie został dziś zablokowany przez MPAA (akronim od Motion Picture Association of America), zrzeszenie największych producentów i dystrybutorów filmowych w Ameryce.

Dzisiaj około godziny 15:40 na tdt.org.pl widniała informacja:

Not Found
The requested URL / was not found on this server.
Apache/1.3.26 Server at tdt.org.pl Port 80

Od godziny 16:15 na stronie możemy przeczytać informacje:

There are websites that provide legal downloads. This is not one of them.

This website has been permanently shut down by MPAA authorities because it facilitates the illegal downloading of copyrighted motion pictures. The illegal downloading of motion pictures robs thousands of honest, hardworking people of their livelihood, and stifles creativity. Illegally downloading movies from sites such as these without proper authorization violates the law, is theft, and is not anonymous. Stealing movies leaves a trail. The only way not to get caught is to stop.

Mirror TDT.org.pl (google.pl) z 29.03.05

Czyżby amerykańskie firmy fonograficzne postanowiły przeprowadzić zmasowany atak na polskie serwisy udostępniające pełne wersje filmów i gier? W każdym bądź razie Torrent Dream Team podzieliło los największego amerykańskiego serwisu z torrentami SuprNova. Czy na tym koniec?

MPAA zablokowała również www.lokitorrent.com a w odpowiedzi na ich akcje powstał serwis www.shutdownthis.com.
Prima aprilis w wydaniu TDT.org.pl

VeriChip na cenzurowanym

Europejska Grupa do spraw Etyki w Nauce i Nowych Technologiach (EGE), uważa że wszczepianie ludziom układów scalonych niesie ze sobą poważne konsekwencje medyczne i powinno być tak precyzyjnie uregulowane jak stosowanie lekarstw.

Stosowanie wszczepianych pod skórę chipów powinno, zdaniem EGE, podlegać bardzo szczegółowej kontroli.

Ich używanie niesie bowiem za sobą „poważne konsekwencje medyczne” i jest „potencjalnym zagrożeniem dla ludzkiej godności i społeczeństwa demokratycznego”.

Za całkowicie niedopuszczalne uznała natomiast stosowanie chipów zdalnie kontrolowanych.

Ale o co chodzi…?

Czytaliście kiedyś książki SF, w których bohater, posługując się wszczepionym pod skórę chipem, może zarówno regulować rachunki, robić zakupy, jak i sprawdzić stan swojego zdrowia?

Ta fikcja literacka przestała być fikcyjna już kilka lat temu…

Połączenie fantazji z rzeczywistością nosi nazwę VeriChip, a opracowane zostało przez firmę Applied Digital Solutions Inc. (ADS) z Palm Beach na Florydzie. Jest to układ scalony zatopiony w plastikowej kapsułce o długości 12 i średnicy 2,1mm, wstrzykiwany pod skórę przy znieczuleniu miejscowym.

Odczyt jego zawartości odbywa się za pomocą fal radiowych, przy użyciu specjalnych skanerów.

Do czego może obecnie służyć VeriChip?

1. Przechowywanie informacji medycznych

Sam VeriChip nie zawiera co prawda pełnych danych dotyczących pacjenta, przekazuje natomiast kod, który ułatwia dotarcie do tej informacji w bazach danych placówek medycznych. Dostęp do niego mają tylko lekarze – za pośrednictwem specjalnych skanerów.

Może też służyć do stałego monitorowania stanu zdrowia, zwłaszcza u osób z grup szczególnego ryzyka.

2. Kontrola dostępu do chronionych pomieszczeń

Ponieważ do odczytu chipa wystarczy przejście w pobliżu skanera, może on być z powodzeniem stosowany zamiennie z kartami magnetycznymi przy dostępie do chronionych miejsc. Wydaje się jednak, że jest to sposób znacznie mniej pewny niż czytnik linii papilarnych lub siatkówki oka…

3. Lokalizacja osoby z wszczepionym chipem

To zastosowanie budzi najwięcej kontrowersji. Z jednej strony, cieszy się bardzo dużym zainteresowaniem zwłaszcza osób zamożnych, ponieważ pozwala na błyskawiczną identyfikację miejsca ich pobytu – np. w przypadku porwania. Czasami ze względów bezpieczeństwa, wszczepiają je też swoim dzieciom gwiazdy filmowe czy muzyczne.

Z drugiej jednak strony, powszechne ich stosowanie skutkowałoby powstaniem kontroli absolutnej nad osobami, którym go wszczepiono. A ta myśl jest wyjątkowo nieprzyjemna…
Przyszłość

Przewiduje się, że chipy przyszłości będą zawierać w sobie takie dane jak: zdjęcie, odciski palców, dane medyczne, adres, zawód, przeszłość kryminalną czy numer ubezpieczenia.

Chip może również zostać powiązany z naszymi kontami bankowymi, działając na podobnej zasadzie jak obecnie karty kredytowe.

Możliwości jego potencjalnego zastosowania jest więc mnóstwo: identyfikacja, lokalizacja, sprawniejsza pomoc medyczna, pozbycie się wielu koniecznych w tej chwili dokumentów, koniec problemu „zapomniałem karty bankowej!”.

Nic nie jest jednak idealne

Powszechne stosowanie tego typu chipów może być również niebezpieczne. Pierwszym zagrożeniem jest rzeczywista możliwość natychmiastowej lokalizacji dowolnej osoby. Jest to pozytywne przy zaginięciach, ale wyobraźcie sobie, ile są w stanie zapłacić choćby paparazzi za urządzenie potrafiące to wykonać? A nie tylko im może się przydać…

Drugie związane jest z mnogością danych, które na jego podstawie można by było uzyskać. W tej chwili, żeby zdobyć tak kompleksowe informacje, trzeba solidnie się namęczyć wertując różnego rodzaju źródła. Jeśli wszystkie jednak znajdą się w chipie… Nietrudno sobie wyobrazić…

Nie należy też lekceważyć ewentualnych problemów medycznych: u ludzi, których geny zawierają predyspozycje do powstawania nowotworów, może on przy dłuższym pozostawaniu w organizmie powodować raka.

Wszczepiać czy nie wszczepiać?

Cóż, z jednej strony potencjalna przydatność następców VeriChip’a jest ogromna. Wszystkie konieczne dane i ‚dokumenty’ zawsze mamy przy sobie, lekarz jest w stanie w ciągu kilku chwil znaleźć informacje o poszkodowanej w wypadku osobie, a w razie zaginięcia przestają być potrzebne długie i uciążliwe poszukiwania.

Z drugiej strony, istnieją też poważne zagrożenia jego stosowania. Najważniejszym aspektem będzie więc zapewnienie ich bezpieczeństwa, zarówno na poziomie użytkownika, jak i bazy danych o kodach poszczególnych osób.

Tylko, czy w dobie obecnej informatyzacji, kiedy rzeczywiście bezpieczne systemy teleinformatyczne w praktyce nie istnieją, jest to wykonalne?

To pytanie warto sobie zadać już teraz, bowiem VeriChip dotrze przecież także do Polski. Istnieje już sieć 30 satelitów ORBCOMM, sieci telekomunikacyjnej współpracującej z ADS. Niedługo więc system globalnej identyfikacji obejmie cały Świat.

Źródło: Dziennik Internautów | Electronics Weekly
VeriChip Corporation
ORBCOMM

Przepełnienia bufora w klientach telnet

Opublikowano dwie luki przepełnienia bufora w wielu klientach telnet. Umożliwiają zdalne wykonanie kodu w sytuacji, w której użytkownik łączy się ze zdalnym komputerem, na którym uruchomiony jest zmodyfikowany serwer telnet.

Luki znajdują się w funkcjach env_opt_add() oraz slc_add_reply() klienta. Wykonanie kodu następuje z przywilejami użytkownika uruchamiającego klienta. Aby wykorzystać lukę, konieczne jest nakłonienie użytkownika do zainicjowania połączenia telnet, co można osiągnąć automatycznie gdy użytkownik odwiedzi odpowiednio spreparowaną strone WWW.

Podatne na atak jest oprogramowanie telnet takich systemów operacyjnych jak FreeBSD, Red Hat Linux, Solaris oraz klient telnet dostarczany z MIT Kerberos 5. Według firmy iDEFENSE podatnych może być znacznie więcej klientów, które bazują na kodzie BSD.

Zalecane jest uaktualnienie klienta telnet na podatnych platformach. Jeżeli klient nie jest wykorzystywany (zazwyczaj może być zastąpiony ssh), zaleca się zablokowanie możliwości jego uruchamiania.

Pierwsze zalecenie iDEFENSE dotyczy błędu w funkcji slc_add_reply(), zaś drugie w funkcji env_opt_add().

Źródło informacji: CERT Polska

500GB od Hitachi

Deskstar 7K500 to nowy dysk twardy Hitachi Data Systems. Urządzenie ma rekordową pojemność 500GB.

Produkt będzie dostępny w dwóch wersjach – z interfejsem ATA i buforem 8MB oraz z interfejsem SATA II i buforem 16MB. W Stanach zjednoczonych pierwszy model będzie kosztować 500 USD, drugi będzie o 20 USD droższy. Sprzedaż rozpocznie się w drugim kwartale.

Dysk Hitachi wciąż wykorzystuje klasyczny zapis podłużny – namagnetyzowane cząstki na powierzchni dysku ułożone są poziomo. Takie rozwiązania umożliwia obecnie zmieszczenie do 133GB na jednym talerzu. Wynik ten uda się co najwyżej podwoić i już pod koniec przyszłego roku technologia prawdopodobnie sięgnie kresu swoich możliwości, jakim będzie dysk o pojemności 1TB. Dlatego za dwa lata na rynku mogą pojawić się pierwsze dyski twarde wykorzystujące zapis prostopadły, w którym magnetyzowane cząstki ułożone są pionowo, co pozwala na gęstszy zapis. Zaawansowane prace nad takimi dyskami prowadzi Toshiba. Firma przygotowuje 1,8-calowy dysk o pojemności 80GB.

Źródło informacji: CDR-Info

Aukcja internetowa alternatywą dla banku?

Brytyjska witryna Zopa to nietypowa aukcja internetowa, która kontaktuje osoby dysponujące nadmiarem gotówki z ludźmi, którzy chcą pożyczyć pieniądze. Za przedsięwzięciem stoi grupa kapitałowa Benchmark Capital, która finansowała m.in. największy światowy serwis aukcyjny eBay.

Zopa to krok w stronę demokratyzacji usług finansowych – za pośrednictwem serwisu osoby z pieniędzmi i osoby pragnące pożyczyć pieniądze mają szansę uwolnić się od kosztownego pośrednictwa instytucji bankowych. Zasada działania jest prosta: członkowie serwisu uzgadniają między sobą warunki oprocentowania pożyczki i zawierają umowy. O wszystkim decydują sami zainteresowani, z jednym tylko zastrzeżeniem: właściciel serwisu pobiera 1% od każdej transakcji.

Oczywiście podstawową obawą użytkowników serwisu jest bezpieczeństwo pieniędzy. Dlatego twórcy Zopa wprowadzili kilka mechanizmów minimalizujących ryzyko. Obecnie usługa jest dostępna wyłącznie dla pełnoletnich Brytyjczyków, którzy legitymują się pozytywną oceną sytuacji finansowej w bazie wydającej karty kredytowe firmy Equifax. Pożyczać mogą tylko osoby prywatne, które nie są obciążone kredytami przekraczającymi 25 tys. funtów. Każda pożyczana kwota jest dzielona pomiędzy minimum 50 pożyczkobiorców – dzięki temu nawet w sytuacji, gdy trafi się ktoś nieuczciwy, zysk z oprocentowania od pozostałych powinien zrekompensować stratę. Ograniczona jest też kwota – wysokość jednej pożyczki to maksimum 200 funtów. Poza tym użytkownicy objęci są pełną ochroną prawną, bowiem umowy zawierane z pośrednictwem strony Zopa są wiążące. Jeśli ktoś nie będzie spłacać pożyczki, serwis podejmie takie same kroki, jak ściągający wierzytelności bank.

Po 11 dniach działalności serwis ma około 9 tys. członków. Biorąc pod uwagę pionierski charakter przedsięwzięcia to chyba całkiem nieźle…

Źródło informacji: Wired

Superkomputer IBM pobił rekord wydajności

Budowany właśnie superkomputer IBM będzie służył do symulacji wybuchów nuklearnych. Na razie pobił rekordy wydajności – pracuje z prędkością ponad 136 bilionów operacji na sekundę.
BlueGene/L będzie działał w amerykańskim Lawrence Livermore National Laboratory
BlueGene/L jest dopiero budowany. Obecnie, w należącym do Departamentu Energii Lawrence Livermore National Laboratory działa jedynie połowa całej instalacji. Już podczas testowego uruchomienia we wrześniu ubiegłego roku BlueGene/L stał się najszybszym superkomputerem na świecie, detronizując japoński Earth Simulator zbudowany przez firmę NEC. Osiągnął wtedy wydajność nieco ponad 70 teraflopów (bilionów operacji na sekundę). Teraz podwoił prędkość, a jeszcze w tym roku, kiedy jego konstrukcja zostanie ukończona, ma działać z prędkością 360 bilionów operacji na sekundę.

Tak wielka moc obliczeniowa ma zostać wykorzystana do prowadzenia symulacji wybuchów atomowych – testowania broni bez przeprowadzania wybuchów. Superkomputer może zostać również wykorzystany do symulacji zmian klimatycznych oraz do analizowania struktury białek.

Na liście najszybszych superkomputerów na świecie tworzonej przez niemiecki Uniwersytet Mannheim i amerykański Uniwersytet Tennessee dominują urządzenia pracujące w Stanach Zjednoczonych. Od chwili uruchomienia superkomputera Cray-1 w 1976 roku w Los Alamos, moc obliczeniowa maszyn wzrosła ok. 500 tysięcy razy.

Źródło: Rzeczpospolita

eBay wchodzi do Polski

Największy na świecie serwis aukcji internetowych eBay wchodzi do Polski. Czy zagrozi dominującej pozycji Allegro.pl?

O tym, że eBay rekrutuje ludzi w Polsce, wiadomo było już w styczniu. W przyszłym tygodniu do Warszawy przybywa dwóch wysokiej rangi międzynarodowych menedżerów amerykańskiego giganta.

We wtorek najpewniej oficjalnie zainaugurują polskojęzyczną wersję serwisu eBay z cenami w złotówkach. Inne szczegóły są na razie tajne. Witryna eBay.pl (do niedawna przekierowująca na eBay.com) była we wtorek niedostępna. Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że w polskiej filii eBay będzie pracować kilka, kilkanaście osób, głównie Polaków. Zespół ma też wspierać z Berlina niemiecki eBay.

Kalifornijska spółka to pierwszy zawodnik internetowej ekstraklasy pojawiający się w Polsce. Jej zeszłoroczne przychody, głównie z prowizji od transakcji i aukcji, wyniosły 3,27 mld dolarów. Zysk netto – 778 mln dolarów. Firma działa w 25 krajach.

Ale w Polsce eBay nie wchodzi na rynek dziewiczy. Internetowe aukcje są u nas bardzo popularne, a ok. 80 proc. tego rynku ma działający od pięciu lat serwis Allegro.pl, gdzie w zeszłym roku sprzedano towary za przeszło 830 mln zł. Zapowiada się więc efektowna walka i być może przejęcia. – Nie komentujemy informacji o wejściu eBay – powiedział Gazecie we wtorek Bartek Szambelan, rzecznik Allegro.pl.

Źródło: Gazeta.pl

Krakowski student – najlepszym programistą w kraju

Paweł Walter z Uniwersytetu Jagiellońskiego zajął pierwsze miejsce w Ogólnopolskim Konkursie Programistycznym – Potyczki Algorytmiczne. Pokonał blisko 4 tysiące rywali.

W trakcie finałowej części konkursu uczestnicy mieli do rozwiązania 6 bardzo trudnych zadań algorytmicznych. Paweł Walter jako jedyny rozwiązał poprawnie cztery z nich.

Zwycięzca studiuje matematykę i informatykę. Pasjonuje go informatyka teoretyczna.

Sukces krakowian jest tym większy, że zajęli także drugie oraz czwarte miejsce w konkursie. Najlepsi zostali nagrodzeni wysokiej klasy laptopami.

Finał algorytmicznych zawodów przeprowadzono w Zielonej Górze.

Źródło: IAR
UW wygrywa w międzynarodowym rankingu informatyków
Międzynarodowy Konkurs Programowania Zespołowego
Polak najlepszym informatykiem
Studenci UW mistrzami świata w programowaniu

Kraj samby, futbolu i… Linuksa

Odkąd Brazylią rządzi prezydent Luiz Inácio Lula da Silva, administracja państwowa i należące do państwa firmy porzucają odpłatne systemy operacyjne na rzecz Linuksa. Wiele wskazuje na to, że już wkrótce linuksowy pingwin zadomowi się w tropikach jeszcze bardziej, a to za sprawą rządowego programu „PC Connectado”.

W poszukiwaniu oszczędności, Lula wydał swoim urzędnikom nakaz porzucenia oprogramowania Microsoftu i szukania tańszych alternatyw. Jako pierwszy kraj na świecie, Brazylia wymaga od każdej starającej się o dofinansowanie państwa firmy pracującej nad oprogramowaniem, aby efekty jej pracy były objęte licencją Open Source. Teraz brazylijski rząd zaczyna nową, skierowaną do mas kampanię „PC Connectado” – „podłączony PC”. Akcja zapewne przysporzy kolejnych zmartwień brazylijskiemu oddziałowi Microsoftu.

Obecnie w liczącej 183 mln mieszkańców Brazylii zaledwie 10% gospodarstw domowych ma dostęp do internetu. Przyczyną tak niskiej penetracji jest oczywiście bieda – większość Brazylijczyków nie stać na kupno komputera. Inicjatywa „PC Connectado” ma pomóc to zmienić. Program „PC Connectado” przewiduje zniżki podatkowe dla producentów, którzy będą w stanie wprowadzić na rynek zestawy komputerowe w cenie do 1400 reali (ok. 1650 PLN) – o połowę taniej, niż systemy sprzedawane obecnie na wolnym rynku. Co więcej, w ramach akcji rząd zapewni też atrakcyjne warunki dla kupujących – nieoprocentowany kredyt, który będzie można spłacić w 24 miesięcznych ratach. Rząd porozumiał się także z trzema największymi brazylijskimi operatorami telefonicznymi, którzy w ramach „PC Connectado” będą oferować 15-godzinne pakiety dla internautów w cenie 7,5 reala (ok. 9 PLN). Program skierowany jest do gospodarstw domowych i firm notujących dochód zawierający się pomiędzy 3-krotnością a 7-krotnością brazylijskiej płacy minimalnej, a więc w „widełkach” od 780 do 1820 reali (od 920 do 2150 PLN).

Ruszająca za miesiąc akcja ma sprawić, że dostępność komputerów i sieci ulegnie w Brazylii podwojeniu. Choć nie zapadła jeszcze oficjalna decyzja w tej sprawie, jest niemal pewne że oferowane będą komputery wyposażone wyłącznie w darmowe oprogramowanie. Wprawdzie walcząc o ogromny kontrakt Microsoft przedstawił „odchudzoną” wersję Windowsa po znacznie obniżonej cenie, ale propozycja została skrytykowana przez rządowych ekspertów. Chodzi zresztą nie tylko o pieniądze. „Aby nasz program był wiarygodny, musi zostać oparty na darmowym oprogramowaniu” – powiedział Sérgio Amadeu, prezes brazylijskiego Narodowego Instytutu Technologii Informacyjnych. „Nie zamierzamy wydawać pieniędzy podatników na program, który doprowadziłby do dalszego umocnienia monopolu Microsoftu”.

Brazylijska administracja pracuje już nad następnym programem, który ma pomóc w kupnie komputerów tamtejszym szkołom. Może przykład z brazylijskich doświadczeń powinny wziąć także nieco bogatsze kraje?

Źródło informacji: NY Times
ISS zabezpiecza brazylijskich podatników
Hakerzy z Brazylii w czołówce światowej