Przeglądanie kategorii

Aktualności

Tele-Spam atakuje

Komputery rosyjskich użytkowników padają w ostatnich dniach ofiarą Trojana, który po zainfekowaniu maszyny za pośrednictwem internetu wysyła reklamowe SMS-y.

Ukrywający się w załączniku do maili program Troj/Delf-HA infekuje komputer, a następnie łączy się ze stroną WWW, skąd pobiera tekst SMS-a. Później – z użyciem internetowych bramek – przesyła wiadomości na telefony komórkowe o losowo generowanych numerach. W ten sposób twórcy wirusa mogą rozsyłać „komórkowy” spam, zachowując anonimowość. Według analityków, tele-spam może być już wkrótce problemem na skalę porównywalną do natężenia niechcianej korespondencji internetowej.

Rosyjski robak nie jest pierwszą próbą wykorzystania zainfekowanych komputerów do rozsyłania SMS-ów reklamowych. Podobna próba miała miejsce przed czterema laty w Hiszpanii.

Źródło informacji: ZDNet

Microsoft zaprezentuje swoją wyszukiwarkę internetową

Według nieoficjalnych informacji, w czwartek w sieci udostępniona zostanie wersja beta wyszukiwarki. Brak szczegółowych informacji, za pomocą jakich rozwiązań produkt Microsoftu ma walczyć z konkurencją.

Najbardziej oczywistą drogą dla koncernu z Redmond wydaje się ścisła integracja wyszukiwarki internetowej z systemem operacyjnym, jednak do tego droga daleka – na premierę systemu Longhorn trzeba będzie jeszcze długo poczekać.

Pierwszy raz o pracach nad nową wyszukiwarką internetową Microsoft oficjalnie poinformował latem 2003. Koncern Billa Gatesa chce powalczyć o część coraz bardziej lukratywnego rynku, któremu przewodzi notujące coraz lepsze wyniki finansowe Google. Według szacunków Nielsen/Net Ratings, z usług Google każdego miesiąca korzysta 845 mln osób. Niedawno Google udostępniło w internecie aplikację Desktop Search służącą do wyszukiwania materiałów na dyskach komputera. Odebrano to jako symboliczne wejście na „terytorium Microsoftu”. Teraz gigant z Redmond kontratakuje.

Źródło informacji: NY Limes

Zobacz również:
– Nie samymi Windowsami Microsoft żyje

Polska przeciwna dyrektywie

Polski rząd sprzeciwi się wprowadzeniu w projektowanym kształcie dyrektywy umożliwiającej patentowanie wynalazków realizowanych za pomocą komputera. Zdaniem obserwatorów stanowisko Polski może zaważyć na jej losach.

Początkowy tekst projektu zawierał tak wiele niedopowiedzeń i wyjątków, że chociaż dyrektywa formalnie zabraniała patentowania programów komputerowych, to tylnymi drzwiami wprowadzała taką możliwość. Na skutek licznych protestów Parlament Europejski zmienił wiele przepisów, blokując patenty na programy. Rada UE jednak wiele z nich przywróciła.

Gdyby dyrektywa weszła w życie, możliwe by się stało nie tylko patentowanie samych programów, ale i idei programistycznych. Co to oznaczałoby w praktyce? Jeśli ktoś opatentowałby wynalazek hyperlinku, czyli sposobu na przemieszczanie się między stronami internetowymi, twórca każdej witryny zawierającej takie odnośniki musiałby wykupić licencję na ich używanie.

Przeciwko tworzeniu takiego prawa zaprotestowało wiele organizacji. Ich zdaniem sprzyjałoby ono wyłącznie kilku światowym potentatom, w których rękach znajduje się zdecydowana większość patentów.

Ministerstwo Nauki i Informatyzacji dostrzegło to zagrożenie. „Po piątkowym spotkaniu, na którym rozmawialiśmy zarówno z przeciwnikami, jak i zwolennikami projektu dyrektywy, doszliśmy do przekonania, że w obecnym kształcie jest on niekorzystny dla Polski. Eksperci uświadomili nam, że jej przepisy pozwalają w praktyce na patentowanie programów, a to uderzyłoby w krajowych małych i średnich przedsiębiorców” – powiedział prof. Michał Kleiber, minister nauki i informatyzacji.

Teraz ministerstwo zamierza poszukać sposobu na doprowadzenie do ponownej dyskusji nad zapisami, które powinny być zawarte w dyrektywie. „Może to być niełatwe, gdyż formalnie została ona już przegłosowana w Radzie ds. Konkurencyjności. Wpisano ją na tzw. listę A, co oznacza, że na najbliższym posiedzeniu może zostać przyjęta niemalże automatycznie. Dalsza jej droga to Parlament Europejski, który musi ją zaakceptować. Do 25 listopada, bo wtedy spotyka się rada, musimy coś przedsięwziąć” – tłumaczy prof. Kleiber.

Źródło informacji: Rzeczpospolita

O czym Microsoft niechętnie wspomina?

W ostatnim czasie opublikowano opinie podważające przydatność systemu Linux do zastosowań w przedsiębiorstwach. W związku z tym Novell postanowił zebrać informacje w jednym miejscu, które mają pomóc lepiej zrozumieć motywację, jaka stoi za tymi opiniami, i właściwie ocenić rzeczywistą wartość Linuksa dla sieci korporacyjnej.

W serwisie znajdziemy m.in. odpowiedzi na pytania: Dlaczego lepiej wybrać Linuksa, a nie Windows, o czym Microsoft nie mówi czy też dlaczego jeśli Linux, to Novell?

W podsumowaniu jakie wystawił Novell, Linux zapewnia niższe całkowite koszty użytkowania i jest zdecydowanie bezpieczniejszy od systemu Windows. Linux jest najszybciej upowszechniającym się systemem operacyjnym, zarówno w segmencie zastosowań biurowych, jak i w najbardziej wymagających centrach przetwarzania danych.

Według raportów IDC, w 2003 roku liczba zainstalowanych systemów Linux była o 50% wyższa niż w porównywalnym okresie roku ubiegłego. Szacuje się, że w 2007 roku 30% wszystkich serwerów będzie działało pod kontrolą Linuksa, a roczny skumulowany przyrost linuksowych systemów biurowych wyniesie 44%. Badania przeprowadzone przez magazyn Information Week pokazują, że Linux jest obecnie dominującą manifestacją rozwiązań o otwartym kodzie źródłowym. Prawie 70% z 420 badanych specjalistów ds. technologii biznesowych korzysta już z tego systemu operacyjnego. Trzy czwarte spośród osób korzystających z Linuksa na niektórych serwerach w swoich firmach przyznaje, że o wyborze tego systemu zdecydowała jego wydajność i niezawodność.

Gdyby – jak twierdzi Microsoft – Linux nie był najszybciej upowszechniającym się systemem operacyjnym, to niezależni producenci oprogramowania nie pisaliby do niego coraz to nowych aplikacji, partnerzy nie chcieliby go sprzedawać, a Microsoft nie wspominałby o Linuksie jako zagrożeniu dla swoich przychodów w oficjalnym raporcie rocznym. A przecież takie właśnie są fakty.

Klient dokonujący zakupu na firmę – czy to rozwiązania technologicznego, czy innego wyposażenia – podejmuje decyzję, kierując się indywidualnymi uwarunkowaniami i uwzględniając specyficzne wymagania. To samo dotyczy zakupu systemu Linux i oprogramowania o otwartym kodzie źródłowym. Bywają przypadki, gdy w pewnej części infrastruktury firmy nie ma sensu implementować Linuksa czy rozwiązań open source; natomiast w innych pasują one jak ulał. Decyzję zawsze należy podejmować na podstawie faktów, a nie retoryki uprawianej przez tych, którzy sieją panikę, niepewność i zwątpienie.

Comarch zakończył ogólnopolski program stażowy

Comarch podsumował tegoroczny program stażowy, w którym udział wzięło ponad 170 studentów z najlepszych Polskich uczelni technicznych. Staże odbywały się w Krakowie, Wrocławiu, Poznaniu i Katowicach, gdzie mieszczą się oddziały Comarch. Stażyści pracowali nad specjalistycznymi projektami opracowanymi przez działy zajmujące się produkcją oprogramowania.

Najlepsze grupy dostały nagrody finansowe, trwają również rozmowy z większością uczestników programu na temat podpisania umów o stałe zatrudnienie.

Tak zorganizowany program stażowy odbywał się już po raz drugi i trwał od sierpnia do października. W stażach udział wzięła specjalnie wyselekcjonowana grupa studentów o profilu informatycznym i telekomunikacyjnym. Centra produkcji oprogramowania Comarch przygotowały tematy projektów i rozdzieliły je pomiędzy zespoły. Każda grupa otrzymała w pełni wyposażone stanowiska komputerowe i opiekunów, a następnie rozpoczęły trzyetapowy program stażowy, który obejmował dwutygodniowe szkolenie, oraz realizację projektu połączoną ze współzawodnictwem z innymi grupami.

„Poziom na stażach w Comarch rośnie z roku na rok. Projekty wykonywane przez studentów wielokrotnie przekraczały nasze oczekiwania i z przyjemnością zatrudnimy większość z uczestników z tegorocznego programu, a w kolejnych latach nadal będziemy go rozwijać. Comarch potrafi sensownie korzystać z wiedzy studentów na praktykach, w zamian za to czynimy wkład w wykształcenie młodych ludzi na uczelniach wyższych” – mówi Profesor Janusz Filipiak, Prezes Comarch SA.

W tegorocznym letnim programie stażowym uczestniczyła liczna grupa studentów ze Słowacji, Niemiec, Urugwaju, Australii i Szwecji.

Comarch był również głównym sponsorem odbywających się w pod koniec października w Krakowie, IX Akademickich Mistrzostw Polski w Programowaniu Zespołowym. W zawodach, które odbyły się na Uniwersytecie Jagiellońskim, pierwsze miejsce zdobyła ekipa Uniwersytetu Warszawskiego, a drugie miejsce uzyskała drużyna Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie.

W ramach programu współpracy ze środowiskami akademickimi, w październiku 2004, Comarch podpisał umowę o współpracy z Politechniką Lwowską, gdzie powstanie drugie po Kijowie centrum produkcyjne na Ukrainie. Innymi projektami współpracy są Centrum Doskonałości, oraz Centrum Zaawansowanych Technologii Teleinformatycznych, przy tworzeniu których Comarch współpracuje z polskimi uczelniami wyższymi.

Zobacz również:
– Centrum produkcyjne Comarch przy Politechnice Lwowskiej

Uderzenie w piratów filmowych

Filmowe Stowarzyszenie Ameryki (The Motion Picture of America – MPAA) ostrzega, że będzie się domagać kar do 30 tysięcy dolarów od każdego nielegalnie rozpowszechnianego filmu w internecie.

Szef MPAA, Dan Glickman powiedział, że 16 listopada stowarzyszenie zacznie kierować do sądów setki wniosków o ukaranie internetowych piratów. „Nie była to łatwa decyzja, ale trzeba to zrobić zanim nielegalna wymiana filmów w internecie wymknie się spod kontroli” – mówi Glickman.

Zdaniem szefa MPAA, internetowe piractwo „stanowi najpoważniejsze zagrożenie dla podstaw ekonomicznych przemysłu filmowego w jego 110. letniej historii.” Według stowarzyszenia, amerykańskie wytwórnie filmowe tracą corocznie w wyniku nielegalnej wymiany filmów ponad 3 mld. dolarów.

MPAA reprezentuje siedem głównych amerykańskich wytwórni filmowych. Od około dwóch lat legalną walkę z internetowymi piratami prowadzą amerykańskie wytwórnie płytowe.

Wnioski do sądów przeciwko osobom nielegalnie kopiującym utwory muzyczne trafiają też od kilku miesięcy w niektórych krajach europejskich.

Źródło informacji: BBC

Kluska chce odszkodowania

Do krakowskiego Sądu Okręgowego wpłynął pozew byłego właściciela firmy Optimus Romana Kluski o odszkodowanie i zadośćuczynienie „za niewątpliwie niesłuszne zatrzymanie”.

Sądecki przedsiębiorca domaga się 1,433 mln zł odszkodowania za straty, które powstały w wyniku jego zatrzymania i zastosowania przez prokuraturę poręczenia majątkowego w wysokości 8 mln zł. Pieniądze te przez ponad 16 miesięcy spoczywały na nieoprocentowanym koncie depozytowym.

Ponadto Kluska domaga się zadośćuczynienia za straty moralne. Nie określił jednak sumy i zaproponował, by to sąd określił jej wysokość. Roman Kluska powiedział, że do złożenia wniosku był „zobowiązany wobec społeczeństwa polskiego. Jestem to winny społeczeństwu polskiemu. Moje działanie jest przestrogą przed stosowaniem tego typu niegodziwości, które dzieją się nie tylko mnie” – stwierdził.

W lipcu 2002 roku prokuratura zarzuciła Romanowi Klusce i innym osobom z kierownictwa firmy Optimus, wyłudzenie od Skarbu Państwa podatku VAT. Sprawa dotyczyła eksportu komputerów (najczęściej do Czech) w latach 1998-1999, które były następnie importowane przez szkoły w ramach kontraktów z Ministerstwem Edukacji Narodowej. Zgodnie z obowiązującymi wówczas przepisami celnymi oraz podatkowymi, import komputerów był zwolniony z cła i podatku VAT. Sprzedaż tych samych komputerów w kraju była opodatkowana stawką VAT w wysokości 22 proc.

Zdaniem prokuratury, poprzez organizację fikcyjnego eksportu komputerów, Skarb Państwa poniósł straty w wysokości prawie 10 mln zł. W ramach śledztwa prokuratura zastosowała wobec Romana Kluski poręczenie majątkowe w wysokości 8 mln zł i zabezpieczyła majątek na poczet ewentualnych przyszłych roszczeń w wysokości 30 mln zł.

Tymczasem w listopadzie 2003 roku Naczelny Sąd Administracyjny uznał, że Optimus nie wyłudził VAT. Decyzja ta miała wpływ na stanowisko prokuratury, która pod koniec grudnia ubiegłego roku umorzyła śledztwo wobec niestwierdzenia przestępstwa.

Źródło informacji: BBC

Zobacz również:
– Już zwolniono byłego prezesa Optimusa

Hiszpański rekordzista

Najszybsze komputery świata to domena Amerykanów i Japończyków, wobec czego do mediów trafia niewiele informacji o europejskich superkomputerach. Tym bardziej warto wspomnieć o nowej maszynie, która od stycznia rozpocznie pracę w Barcelonie.

Superkomputer ochrzczony nazwą MareNostrum (łacińska nazwa Morza Śródziemnego, nad którym położona jest Barcelona) zbudowała firma IBM na zamówienie hiszpańskiego Ministerstwa Nauki i Edukacji. Ta „przyjemność” będzie kosztować Hiszpanów około 90 mln USD. Wydajność maszyny, należącej do najnowszej linii superkomputerów Blue Gene/L, to 20,5 teraflopów (bilionów operacji zmiennoprzecinkowych na sekundę). Co ciekawe, system został oparty na konwencjonalnych, dostępnych na rynku serwerach typu blade, a dokładniej: 1772 „ostrzach” IBM JS20. Każde z nich posiada 2 procesory PowerPC 970. Wszystkie serwery połączone są szybką siecią Myricom i pracują pod kontrolą systemu Linux.

MareNostrum zostało zbudowane na Uniwersytecie Barcelońskim i tymczasowo przeniesione do Madrytu. W styczniu superkomputer trafi do ostatecznego miejsca swojej pracy – Uniwersytetu Technicznego w Barcelonie. Maszyna będzie wykorzystywana do badań ludzkiego genomu, a także prowadzenia analiz meteorologicznych na użytek rolnictwa i przemysłu oraz symulacji rozprzestrzeniania się pożarów lasu. System znajdzie się w ścisłej czołówce najszybszych superkomputerów świata, a IBM liczy, że podobne maszyny kupi jeszcze kilka europejskich ośrodków badawczych.

Źródło informacji: ZDNet

Nieskuteczne zabiegi RIAA

Opinie o tym, że pozwy sądowe kierowane przez Recording Industry Association of America przeciwko użytkownikom sieci P2P pobierającym nielegalnie muzykę ukrócą piractwo, okazują się zupełnie chybione. Co prawda niedawno mówiono o tym, że w USA zmalał ruch w sieciach P2P, jednak – jak się okazało – związane to było nie tyle z groźbą sankcji prawnych, co ze zbliżającymi się wakacjami.

Jak donosi firma BigChampagne analizująca ruch w sieciach P2P, pierwsze miesiące nowego roku szkolnego zbiegły się ze gwałtownym wzrostem używalności sieci wymiany plików. Maksymalne obciążenie sieci P2P w Stanach Zjednoczonych miało miejsce w październiku (5,7 mln użytkowników) i było wyższe od październikowego rekordu z ubiegłego roku (5,4 mln użytkowników).

Reuters z kolei podał, że najnowsze badanie Uniwersytetu Kalifornijskiego oraz organizacji Cooperative Association for Internet Data Analysis także potwierdza informacje o tym, że ruch w sieciach P2P bynajmniej nie maleje. Niezrażona tym faktem RIAA kontynuuje kierowanie pozwów sądowych przeciwko „zasysaczom” sieciowym. Od września 2003 roku przed sądem stanęło już 6191 osób.

Źródło informacji: The Inquirer

Rosyjska „Krzemowa Dolina”?

Rosja podejmie działania w celu zahamowania emigracji wykwalifikowanych specjalistów komputerowych. Ludzie ci mają się zająć produkcją rodzimego oprogramowania, co ma uniezależnić rosyjską gospodarkę od sektora paliwowego.

Dmitrij Milowantszew, zastępca Ministra Technologii Informatycznych i Komunikacji, ogłosił że rząd może utworzyć specjalną strefę ekonomiczną, która byłaby odpowiednikiem kalifornijskiej „Doliny Krzemowej” – gdzie rozwijane byłby by najnowsze technologie sprzętowe i oprogramowanie. Tematyka ta stanie się motywem spotkania władz Rosji zapowiedzianego na 18 listopada.

Milowantszew powiedział, że idealnym rozwiązaniem było by na tyle uatrakcyjnić sektor, aby zatrzymać ogromną falę emigracji rosyjskich specjalistów IT. Liczbę osób pracujących dla firm z poza Rosji – m.in. USA, Niemiec, Holandii, czy Izraela – minister określił jako „zdecydowanie za dużą”. Dodał on także – „Rosja ma najwyższy odsetek wysoko wykwalifikowanych inżynierów na świecie, jakkolwiek udział naszego kraju w międzynarodowym rynku oprogramowania to zaledwie 0,6%”.

Minister przyznał, że jest wiele osób sceptycznie podchodzących do nowej inicjatywy, ale Milowantszew przypomniał, że jeszcze do niedawna nikt nie wierzył w powodzenie telefonii komórkowej w Rosji, podczas gdy obecnie penetracja wynosi już 42%.

Wartość rosyjskiego rynku IT i oprogramowania wyniesie w 2004r. między 3,5 mld euro, a 3,9 mld euro – w tym dochody z eksportu wyniosą około 388 mln euro. Rosja, której budżet w 60% zależny jest od sprzedaży ropy naftowej i gazu, chcę rozwinąć sektor oprogramowania aby zdywersyfikować źródła przychodów i zapewnić sobie większą elastyczność finansową.

Źródło informacji: Yahoo