Bliski koniec serwisów wymiany plików?

Amerykański sąd najwyższy uznał w poniedziałek, że serwisy wymiany plików mogą być pozywane za naruszenie praw autorskich.

Serwisy P2P umożliwiają internautom wymienianie się plikami, na ogół z muzyką lub filmami. Narusza to prawa autorskie wytwórni fonograficznych i filmowych, które twierdzą, że nielegalna wymiana plików w internecie naraża je na wielomiliardowe straty (w ub.r. ponad 2 mld dol. według firmy Informa Media Group).

Dwa lata temu sąd w San Francisco oddalił jednak pozew wytwórni filmowej MGM (niedawno przejęta przez Sony) przeciwko Groksterowi, jednemu z popularnych serwisów P2P, oraz firmie StreamCast. Spór dotyczył oprogramowania, które umożliwia wymianę plików chronionych prawem autorskim w internecie.

Sędziowie stwierdzili wówczas, że właściciele takich sieci nie ponoszą odpowiedzialności za to, w jaki sposób korzystają z nich użytkownicy. Jednym z argumentów było to, że zakaz działania P2P oznaczałby także konieczność zlikwidowania kserokopiarek.

MGM odwołało się jednak do sądu najwyższego i wygrało. W poniedziałek sędziowie jednogłośnie postanowili, że dystrybutorzy oprogramowania P2P mogą być pozywani za naruszanie praw autorskich.

Co to oznacza? Wytwórnie – zamiast prowadzić uciążliwą kampanię i pozywać poszczególnych internautów przed sądem – mogą od razu wytoczyć najcięższe działa przeciwko producentom oprogramowania. I szybciej wykończyć sieci P2P.

Prawnicy Grokstera w odpowiedzi na zarzuty powoływali się na sprawę sprzed 20 lat znaną jako casus Sony-Betamax. Sąd zalegalizował wtedy technologię VCR, choć umożliwiała ona kopiowanie filmów i seriali telewizyjnych. Orzeczenie przetarło szlak m.in. dla producentów nagrywarek płyt CD i odtwarzaczy plików muzycznych MP3.

Poniedziałkowa decyzja sądu to drugi wielki sukces Hollywood – w 2001 r. prawnikom branży rozrywkowej udało się doprowadzić do zamknięcia Napstera, pierwszego globalnego serwisu wymiany plików.

Napster różnił się jednak od dzisiejszych serwisów – miał centralny serwer i mógł tym samym kontrolować przesyłane pliki. Grokster takiej możliwości nie ma, bo łączy bezpośrednio komputery internautów wymieniających się plikami.

Autor: Tomasz Grynkiewicz
Źródło: Gazeta.pl