Dwóch zatrzymanych w sprawie dysków z komputerów MSZ

Zarzut wykorzystania niejawnej informacji postawiła Prokuratura Okręgowa w Warszawie studentowi Mateuszowi K., który przekazał redakcji „Nie” dyski wyniesione z MSZ. Grozi mu kara do 5 lat więzienia. Nie wiadomo czy i jakie zarzuty zostaną postawione drugiemu zatrzymanemu – jest nim pracownik techniczny MSZ, który wyniósł dyski z ministerstwa i sprzedał je za 10 zł.

Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego ustaliła, że skradzione dyski zawierały informacje niejawne, lecz nie ściśle tajne, których ujawnienie stwarzałoby istotne zagrożenie dla podstawowych interesów Polski.

Na specjalnie zwołanym posiedzeniu sejmowej komisji spraw zagranicznych szef ABW Andrzej Barcikowski oraz szef MSZ Włodzimierz Cimoszewicz poinformowali posłów o dotychczasowych ustaleniach, związanych z kradzieżą dysków. W posiedzeniu komisji liczącej 30 posłów uczestniczyło zaledwie kilku z nich. Jak powiedział Cimoszewicz, w MSZ dokonano przeglądu informacji, które zostały przeniesione z twardych dysków komputerów wycofanych z użytku na dyski w nowym sprzęcie. Przeglądu zawartości odzyskanych dysków dokonała również ABW.

Według szefa MSZ na niektórych skradzionych dyskach znajdowały się informacje niejawne o różnym statusie niejawności. Dominują wiadomości zastrzeżone – są też poufne oraz tajne – część to jedynie pisma przewodnie dokumentów poufnych. Były one wprowadzane do baz danych w różnym czasie, w ciągu 10 lat. Zdecydowana większość pochodzi sprzed 1999 roku, czyli roku uchwalenia ustawy o ochronie informacji niejawnych, wprowadzającej podwyższone standardy ochrony.

Cimoszewicz zapewnił, że dokumenty niejawne, związane z członkostwem Polski w organizacjach międzynarodowych, zwłaszcza NATO i UE, podlegają specjalnym procedurom ochrony i nie stwierdzono jakiegokolwiek przypadku naruszenia reguł postępowania z tymi dokumentami. Dlatego też nie zachodzi obawa naruszenia naszych zobowiązań sojuszniczych – zaznaczył.

Zdaniem Barcikowskiego, który poinformował o dwóch zatrzymanych osobach, nie ma powodów, by uważać, że pracownik MSZ, który wyniósł dyski z ministerstwa i odsprzedał je firmie handlującej używanym sprzętem komputerowym, kierował się innymi motywami niż ekonomiczne.

Cimoszewicz podziękował większości mediów za poważne i odpowiedzialne informowanie społeczeństwa o sprawie. Sprzeciwił się też – jak powiedział – „próbom formułowania tezy o kompletnym i powszechnym bałaganie w MSZ, o niezdolności tego resortu do funkcjonowania. Polityczne podłoże takich wypowiedzi jest aż nadto czytelne. Brak rzetelności i obiektywizmu w analizie i formułowaniu wniosków w tej sprawie może wyrządzić ważnym interesom Polski szkody większe od skutków kradzieży dysków” – podkreślił.

Zapewnił, że dopóki będzie kierował tym resortem, zrobi wszystko dla pełnego wyjaśnienia sprawy i wyciągnięcia wszystkich niezbędnych wniosków. Podkreślił, że całą odpowiedzialność polityczną za tę sprawę bierze na siebie. Zadeklarował również, że mimo iż premier nie przyjął jego rezygnacji z funkcji szefa MSZ, to jest w każdej chwili do jego dyspozycji.

Źródło: PAP