Msza za Wirtualną Polskę

Firma idzie na dno, pracownicy się modlą, a akcjonariusze toczą ze sobą bezwzględną walkę. We wtorek znów się spotykają na walnym zgromadzeniu. I wiele wskazuje na to, że spółka zrobi kolejny krok ku upadłości.

Wirtualna Polska. Najstarszy i drugi co do wielkości portal internetowy w kraju. Jeden z członków kierownictwa spółki mówi krótko: – Polskie piekło.

W zeszłym tygodniu zdeterminowani pracownicy WP próbowali walczyć z piekłem odwołując się do pomocy boskiej. W jednym z warszawskich kościołów zamówili mszę świętą. Intencja – aby akcjonariusze firmy doszli do zgody. – Może dzięki temu trochę zmiękną i dogadają się, nim my pójdziemy na bruk – tłumaczy jeden z pracowników. Ale akcjonariusze są twardzi.

Bohaterowie spektaklu

Główny właściciel Wirtualnej Polski to zależna od France Telekom grupa TP SA. Konkretnie – należąca całkowicie do TP SA spółka TP Internet. Ma ona 80,5 proc akcji WP (co już zresztą jest jednym z punktów spornych).

Akcjonariusze mniejszościowi to dawni współtwórcy WP. W 2001 r. portal dramatycznie potrzebował zastrzyku gotówki. Ludzie budujący i rozwijający w drugiej połowie lat 90. Wirtualną Polskę – w tym m.in. wiceprezes spółki Maciej Grabski (dziś 35 lat) – po długich negocjacjach sprzedali w październiku 2001 r. kontrolny pakiet akcji spółki grupie TP SA. Ale część akcji WP pozostała wtedy nadal w ich rękach (a dokładnie w rękach należących do nich spółek GIF i Key 7). Ta resztka akcji (obecnie 19,5 proc. wszystkich) miała zostać wykupiona przez TP SA w latach późniejszych. Tu kryją się korzenie dzisiejszego konfliktu między akcjonariuszami mniejszościowymi a grupą TP SA.

Marek Borzestowski (32 lata) to do niedawna jeden z akcjonariuszy mniejszościowych. Latem ubiegłego roku sprzedał spółce TP Internet wszystkie swoje akcje WP (5,8 proc.) i teoretycznie znalazł się poza ringiem (w praktyce, jako prezes WP, gra po stronie TP SA). Borzestowski zakładał WP, od lat pozostaje jej prezesem. Ostatnio jeden większych jego problemów to pytanie kiedy będzie musiał złożyć wniosek o upadłość.

Pracownicy – przeszło 200 osób. Ich los jest niepewny. Tę niepewność obie strony sporu chętnie przywołują na dowód bezwzględności polityki przeciwnika. – Trzeba się liczyć z najgorszym – zapowiedział szczerze pracownikom półtora tygodnia temu Marek Borzestowski. Wtedy postanowili dać na mszę. Na tym ich czynny udział w tej historii w zasadzie się kończy.

O co się spierają?

Cała rozgrywka kręci się wokół wspomnianej umowy z października 2001 r. Akcjonariusze mniejszościowi zarzucają grupie TP SA wielokrotne jej naruszenie, a lista punktów spornych cały czas się powiększa. Oto najważniejsze:

Usługi dostępu do internetu. Umowa przewiduje, że WP stanie się tzw. portalem dostępowym grupy TP SA. Inaczej mówiąc – że portal będzie firmował i oferował usługi dostępu do internetu świadczone przy wykorzystaniu infrastruktury TP SA. Następnie partnerzy dzieliliby się pieniędzmi. Jest to tzw. model Virtual ISP (wirtualnego dostawcy internetu). W taki sposób działa już od prawie półtora roku portal Onet w partnerstwie z firmą telekomunikacyjną Energis i wiele innych podobnych sojuszy. Tymczasem Wirtualna Polska nadal takich usług nie świadczy. Robi to TP SA, wyłącznie na własny rachunek.
Neostrada. Akcjonariusze mniejszościowi twierdzą, że prowadzony przez TP SA serwis Neostrada.pl (związany z usługą szerokopasmowego dostępu do internetu) to nic innego jak portal horyzontalny, konkurencyjny wobec WP. Tymczasem umowa jasno zabrania TP SA prowadzenia konkurencyjnych portali. To ważne, bo w przypadku złamania tego zakazu, akcjonariusze mniejszościowi WP mogą zażądać natychmiastowego odkupienia przez grupę TP SA należących do nich akcji WP po bardzo wysokiej cenie 66,4 dolary za akcję. Tak już zresztą postąpili. TP Internet odmówiła, uznając zarzuty wobec Neostrady za nieprawdziwe.
Odkupienie przez TP Internet akcji WP od grupy Prokomu, jej szefa Ryszarda Krauze i funduszu Transcontinental Fund (zainwestowali oni w WP w latach 90.) Taką transakcję, o wartości około 60 mln zł, przeprowadzono w grudniu zeszłego roku. W efekcie TP Internet zwiększyła swój udział w WP z 55,8 proc. do nieco ponad 80 proc., co daje znacznie większy wpływ na spółkę (np. możliwość zmiany statutu). Akcjonariusze mniejszościowi zakwestionowali transakcję jako nielegalną. Ich zdaniem narusza ona zapisane w statucie przysługujące im prawo pierwokupu tych akcji.
Złowieszcza opcja

Tak naprawdę jednak całego sporu pewnie by nie było gdyby nie tzw. opcja put. Opcja to duże pieniądze. Zdaniem mniejszościowych udziałowców – przeszło 58 mln dolarów, które powinni dostać od TP SA. TP SA uważa taką kwotę za absurd i płacić nie chce. A na pewno nie aż tyle. Do niedawna za pozbycie się problemu opcji TP SA oferowała łącznie mniejszościowym około 13 mln dolarów.

Marek Borzestowski przystał na propozycję. Zamiast próbować egzekwować opcję, latem minionego roku zadowolił się kwotą niespełna 4 mln dolarów. Stanowczo zaprzecza plotce, jakoby za te pieniądze kupił prywatny samolot. Od czasu do czasu pilotuje wypożyczoną maszynę.

Opcja to (w uproszczeniu) zobowiązanie TP SA – zawarte w umowie z października 2001 r. – że do połowy roku 2006 odkupi wszystkie te akcje Wirtualnej Polski, które jeszcze pozostały w rękach akcjonariuszy mniejszościowych (19,5 proc.). Taki był zresztą od początku zamysł TP SA. Pozostaje tylko pytanie – za ile? Cenę akcji kupowanych w ramach opcji uzależniono w umowie od wyników działalności portalu, a konkretnie od liczby jego tzw. unikalnych użytkowników (chodzi o liczbę osób, które co najmniej raz miesiącu odwiedzają WP). Wycenę akcji określa skomplikowany wzór.

Rzecz w tym, że liczba unikalnych użytkowników WP rosła niespodziewanie szybko, osiągając górne pułapy przewidziane w umowie. Wyliczona na ich podstawie maksymalna cena za jedną akcję WP wyniosłaby 66,4 dolara. To by zaś oznaczało, że cała Wirtualna Polska warta jest… 1,1 mld zł. Jak na polski portal internetowy, o rocznych przychodach rzędu 30 mln zł, jest to dziś kwota astronomiczna. Dla porównania – lider rynku internetowego w Polsce, portal Onet wyceniany jest na warszawskiej giełdzie na około 90 mln zł, zaś mniejszy od WP portal Interia.pl wart jest niespełna 60 mln zł.

Nic dziwnego, że TP SA od dawna bardzo zależało, by szybko wykupić akcje od mniejszościowych akcjonariuszy za znacznie mniejsze pieniądze i pozbyć się problemu. Manewr ten (po 15 dolarów za akcję) udał się jednak tylko z Borzestowskim. Ostatnio, również po 15 dolarów, swoje akcje WP sprzedał Prokom i Transcontinental Fund. Pozostali akcjonariusze mniejszościowi (formalnie – wspomniane już spółki GIF i Key 7) wybrali walkę na noże z jednym z największych koncernów w naszym regionie Europy.

Chcą ceny maksymalnej.

Dalsza część artykułu na stronach Gazety Wyborczej.

Zobacz również:

Upadłość WP, czyli jak TP SA ratuje portal
Upadłość WP.pl brana pod uwagę!