”Open Source” pod presją

Strony internetowe związane z Niemcami (.de) i niemiecko-języcznymi krajami takimi jak Austria (.at) i Szwajcaria (.ch) były największym celem ataków na społeczność Open Source. Według danych przedstawionych przez analityków z Mi2g, w 2001 roku doszło do zaatakowania 556 stron niemieckojęzycznych, a w tym roku dane te przekraczają grubo ponad 1000, przy czym prawie 300 z nich miało miejsce w tym miesiącu. Firma Mi2g powiedziała, że całkowita liczba przeprowadzonych ataków na witryny internetowe w 2001 roku wyniosła 31 291, a w 2002 już wynosi 12 116.

Początek maja okazał się być gorącym miesiącem ataków na systemy Open Source, a podziemie hackerskie zdaje się powoli odsuwać od kreowania ataków przeciwko gigantowi z Redmond. Obserwatorzy ds. ochrony i bezpieczeństwa informują, że w maju nastąpił dramatyczny wzrost w przeprowadzeniu pomyślnych ataków na systemy Linux i to najczęściej na niemieckich domenach. Nie było tutaj żadnej różnicy pomiędzy hostami hotelów, sprzedwaców detalicznych, uniwersytetów i innych firm – wszystkie były atakowane.

Powód dla którego uderzano w niemiecko-języczne domeny nie jest aktualnie jasny, ale większość ataków wydaje się być przeprowadzone przez tę samą grupę, hax0rs lab.

Grupa ta była odpowiedzialna za około 64% uszkodzeń domen .de tylko w tym roku. Ale jeszcze jednym interesującym aspektem jest to, że hax0rs lab wydaje się prawie wyłącznie atakować serwery prowadzone pod kontrolą Linuksa.

„Jak dotąd szala wydaje się przechylać na niekorzyść własnościowych aplikacji ale ostatnia fala ataków na Niemcy pokazała, że wystawione aplikacje o otwartym źródle mogą być łatwo wyzyskiwane” – powiedział DK Matai, prezes i szef Mi2g.

Nie zdają się wchodzić w grę żadne nacjonalistyczne kwestie dotyczące niemieckich zniszczeń, a wiadomości zostawiane przez hackerów są typu „you have been owned”.

Co najważniejsze większość stron jest połączona pod jednym adresem IP, więc jeśli jedna ze stron zostanie zaatakowana to wiele innych również.

„Wzrost gotowości wirtualnych systemów, gdzie jedna maszyna kieruje wieloma stronami, szybko staje się podstawowym źródłem ryzyka cyfrowego” – ostrzega Matai.