Nie nakazywać zabezpieczeń przed kopiowaniem!

Raport wpływowej amerykańskiej organizacji gospodarczej kwestionuje zasadność wprowadzania przepisów antypirackich.

Wprowadzenie nakazu stosowania zabezpieczeń przed kopiowaniem i rozpowszechnianiem utworów utrudni wykorzystanie technologii cyfrowych i spowolni ich rozwój – czytamy w raporcie organizacji Commitee for Economic Development (CED) pod tytułem „Wspieranie innowacji a wzrost gospodarczy: szczególny problem cyfrowej własności intelektualnej”.

Autorzy opracowania dostrzegają, że upowszechnianiu się technik kopiowania i wymiany utworów muzycznych i filmowych w internecie towarzyszy rosnące przyzwolenie na łamanie praw własności intelektualnej. Ostatecznego uregulowania tej kwestii domagają się od kilku lat branżowe organizacje przemysłu muzycznego i filmowego oraz sieci telewizyjne, które ponoszą z tytułu piractwa wielomiliardowe straty (Międzynarodowa Federacja Przemysłu Muzycznego IFPI szacuje, że wartość pirackiego rynku w USA wyniosła w 2002 r. 4,6 mld dol.).

Autorzy raportu przestrzegają jednak przed podejmowaniem naprędce prób ustawowego ograniczenia tego procederu. Twierdzą, że najpewniejszym zabezpieczeniem praw twórców będzie stworzenie i wprowadzenie nowego modelu ekonomicznego dystrybucji muzyki i filmów w internecie przez koncerny medialne i organizacje zbiorowego zarządzania prawami autorskimi. Raport przytacza przykład sukcesu płatnego internetowego serwisu muzycznego iTunes należącego do koncernu komputerowego Apple (w ciągu dziesięciu miesięcy iTunes sprzedał ponad 30 mln piosenek po 99 centów sztuka).

Raport podaje w wątpliwość twierdzenie, że nielegalne kopiowanie muzyki w sieci jest przede wszystkim okradaniem twórców. Autorzy przytaczają analizę banku inwestycyjnego Merrill Lynch, z którego wynika, że artyści dostają jedynie 13-18 proc. z każdej sprzedanej płyty CD ze swoimi utworami. Nagranie płyty jest kosztownym przedsięwzięciem (od kilkuset do 1 mln dol.), więc artyści otrzymują zaliczki, które wytwórnia odbiera po wydaniu krążka. Merrill Lynch szacuje, że na sprzedaży 0,5 mln płyt (w cenie 16 dol.) artysta zarabia na czysto ok. 88 tys. dol. Największe korzyści z płytowego interesu mają dystrybutorzy, którzy zgarniają ponad dwukrotnie więcej.

„Wideo miało być końcem przemysłu filmowego, pianola zakończyć sprzedaż zapisów nutowych, a radio zrujnować właścicieli stadionów sportowych” – przypominają autorzy. Nic podobnego się nie stało, przeciwnie, we wszystkich tych przypadkach nowa technologia poszerzyła zainteresowanie przedmiotem jej wykorzystania. Według raportu, aby było to możliwe również w przypadku technologii cyfrowych, rozwiązania antypirackie nie mogą się ograniczać do ścigania osób kopiujących utwory w internecie. Ustawodawstwo w tym zakresie musi równoważyć prawa twórców, naśladowców i użytkowników.

„Wątpliwości natury moralnej, jakie rodzi rozszerzające się zjawisko kradzieży własności intelektualnej, mają wielką wagę, nie są one jednak wystarczającym powodem, aby podejmować działania ustawowe, które spowolnią rozwój technologiczny kluczowy dla długofalowego wzrostu gospodarczego” – konkludują autorzy raportu.

Źródło informacji: Gazeta Wyborcza