Zaczął się proces w sprawie włamania do serwera internetowego

Przed wrocławskim sądem rozpoczął się proces Bartłomieja M., oskarżonego o hakerstwo. Zdaniem prokuratury to on włamał się przed trzema laty do serwera firmy Poltronic i zamienił strony WWW ponad 1,5 tysiąca klientów – między innymi wrocławskiego Muzeum Miejskiego – na manifest w obronie squattersów z Kromera. Grozi mu za to do trzech lat więzienia.

Atak nastąpił w Wielką Sobotę. Breslau Killerz wdarli się do serwera Poltronicu i zamienili 1655 stron internetowych na jedną: manifest w obronie dzikich lokatorów budynku na Kromera.

Według prokuratury włamywaczem był 23-letni wówczas Bartłomiej M., student i administrator sieci komputerowej na jednej z wrocławskich uczelni. Wczoraj rozpoczął się jego proces.

Atak przeprowadzony tuż przed Wielkanocą 2001 roku mógł zostać niezauważony przez kilka dni. Byliśmy jednymi z tych, którzy odkryli go już w niedzielę. Strony klientów Poltronicu – m.in. wrocławskiego Muzeum Miejskiego – hakerzy zastąpili wersją piracką. Był to manifest w obronie squattersów – dzikich lokatorów budynku przy pl. Kromera, których usunęła policja.

Według ustaleń prokuratury Bartłomiej M. najpierw włamał się do komputera Norweskiego Instytutu Meteorologicznego w Oslo. Nadał sobie uprawnienia administratora, co dało mu nieograniczoną możliwość ingerencji w zasoby. Z Oslo zaatakował Poltronic. Nie usunął jednak wszystkich śladów przestępstwa. Zabezpieczył je norweski oddział Interpolu.

W domowym komputerze Bartłomieja M. policjanci znaleźli także hasła wykradzione z serwera ZETO w Tarnowie i zeskanowane fragmenty zaświadczenia szpitalnego, którego użył do podrobienia zwolnienia lekarskiego dla koleżanki ze studiów. Miał też nielegalne kopie oprogramowania Microsoftu i Adobe.

Mężczyzna przyznaje się jedynie do spreparowania zwolnienia. „Zrobiłem to na prośbę Eweliny. Miała kłopot z zaliczeniem sesji i chciała przesunąć sobie egzaminy na późniejszy termin” – tłumaczył wczoraj w sądzie. Twierdził, że pirackiego oprogramowania nie używał. Dostał je razem z kupionym na giełdzie komputerem. Nie włamywał się też do serwerów.

„Stworzyłem program, który pokazywał luki w niektórych systemach sieciowych. Pozwalał on dodawać nowego użytkownika do bazy danych serwera, a na mój adres mailowy przesyłał hasła. Program ten wraz z kodami źródłowymi (pozwalają dokładnie poznać budowę i działanie – red.) zamieściłem na mojej stronie w internecie. Każdy mógł go stamtąd ściągnąć. Chciałem w ten sposób podzielić się swoją wiedzą z innymi” – tłumaczył.

Za włamanie się do systemu komputerowego i zmianę zawartych w nim informacji grozi do trzech lat więzienia.

Źródło: Gazeta.pl | Wrocław

Podziękowania dla Jacka Gemzika za podesłanie informacji.

Zobacz również:

Proces w sprawie włamania na serwer – stanowisko oskarżonego
Mirror deface serwisu www.pnet.pl oraz lista podmienionych domen